niedziela, 15 kwietnia 2012

System bankowy

Od jakiegoś czasu banki w Polsce i na świecie starają się przedstawić społeczeństwu, jako firmy podchodzące do klienta w sposób ludzki i etyczny. Taki obraz rzeczywistości bardzo rozmija się z prawdą, ponieważ bank ma przynosić dochód dla akcjonariuszy. Interesariusze i ich dobro leży na przeciwległym końcu skali. Moralność i etyka są niemożliwe, jeśli chodzi o pieniądze. Każdy się z tym stwierdzeniem mniej lub bardziej zgadza. Dlaczego więc naiwnie dajemy się oszukiwać kampaniom marketingowym obrazującym nam, iż bank to nasz przyjaciel i pomoże nam w potrzebie? To brednie, jakich mało. Każdy może się przekonać o wysokich wartościach banku, jeśli tylko weźmie w nim kredyt. Czar pryśnie zaraz po podpisaniu umowy kredytowej. Bierzemy 25 tys. kredytu na 2 lata, musimy oddać 32. Warto pamiętać, iż ubiegamy się o 25, ale bank w swojej nieskończonej dobroci pożyczy nam ok. 24,2 ponieważ potrąca sobie prowizję...Za co, skoro i tak musimy oddać 32? Podobnie jest z kredytami hipotecznymi. Kredyt na 30-45 lat to więzienie porównywalne z najciemniejszymi i najciaśniejszymi lochami Malezji, czy Tajlandii. Nie dość, że pożyczymy powiedzmy 200 tys. to będziemy musieli oddać prawie drugie tyle odsetek, a wartość nieruchomości może przecież w międzyczasie spaść. Karty kredytowe to już zupełnie inna historia. Śmieszą mnie ludzie, którzy cieszą się, jak małe dzieci z faktu posiadania karty kredytowej. Karta kredytowa jest jak gilotyna wisząca nad głową właściciela. Dopóki spłaca on /ona ją w terminie, wszytko jest w najlepszym porządku (może dostać nawet kilka punktów za lojalność). Jeśli jednak przekroczy termin płatności, albo nie uiści minimalnej miesięcznej spłaty, wtedy bank zdejmuje maskę i pokazuje swoje prawdziwe oblicze. Nie chciałbym wzbudzić podejrzeń, iż jestem przeciwnikiem kredytu. Uważam jednak, iż każdy powinien kilka razy przemyśleć fakt jego wzięcia, ponieważ nie jest to zabawa tania. A bank nie jest jego/jej przyjacielem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz